Mirosław Lenart
Granice potęgi ducha i wiary.
Polska 1920-2020
Siła oddziaływania słów, składających się na tytuł niniejszej refleksji, nie od razu pozwala na odczucie swoistego dyskomfortu semantycznego, jaki wynika z zaproponowanego zestawienia pojęć. Dopiero po chwili zadajemy sobie pytanie, czy potęga ducha i wiary może mieć granice? W końcu w każdym z tych określeń z osobna tkwi pewna nieskończoność, bardziej odczuwalna niż wynikająca z trudności w formułowaniu definicji nominalnej, czyli inaczej zakreślenia za pomocą języka granicy jakiejś rzeczywistości, co odpowiada łacińskiemu definire złożonemu z cząstki de oraz finis, czyli limit, granica, koniec.
Z drugiej strony uświadamiamy sobie, że bez pojęcia granicy nie jesteśmy w stanie pomyśleć rzeczy dla nas szczególnie ważnych, takich jak ciało, będące pierwszą odczuwalną granicą pomiędzy tym, co esencjalnie moje i otaczającym mnie światem, czy też abstrakcyjnego pojęcia wolności, która bez określenia granic staje się własną karykaturą. W końcu granica ma szczególne znaczenie dla człowieka wychowanego w kulturze narodu poszukującego należnego mu miejsca w sercu Europy, narodu legitymującego się historią nieustannie zmieniających się granic, co więcej, umiejącego zachować swą tożsamość nawet wtedy, gdy granice wyznaczone na mapie przestają istnieć.
Słowem, nadającym pozytywny wymiar swoistemu rozedrganiu znaczeń, dającemu się odczuć w tytule, jest potęga. Duch i wiara, wpisane w sposób bycia swoiście ludzki, właśnie w słowie „potęga” odnajdują swoje uwznioślenie, szczególną moc nadania temu wszystkiemu, co w nas najbardziej wartościowe, znaczenia przekraczania granic czasu i przestrzeni, dokonywania czynów postrzeganych jako nadludzkie, pamiętne, unieśmiertelniające.
To tej potęgi narodowi wieszcze wymagali od narodu pozbawionego granic, nawołując, aby nie ustał w pragnieniach realizacji marzeń o wolności, niemożliwej do odzyskania bez wiary nie tylko we własne siły, ale też w Boga, ożywiającego swoje stworzenie mocą ducha, i poprzez ducha dającego siły do zmagań w pogoni za doskonałością. Jak bardzo wyraziste były te podniety myśli i zapału dla ludzi żyjących w rozdzielonym obcymi granicami państwie, którego obszar wyznaczały pamięć i nadzieja, odnajdujemy w jednym z wierszy Juliusza Słowackiego, upominającego się o potęgę ducha u potomnych:
Całą potęgą ducha cię wyzywam,
Człowieku przyszły... z żywota sztandarem;
Jeżeli trzeba, to cię zmuszę czarem,
Potęgą, którą mam — a nie używam.
Duchy zebrane na Golgoty skale
Poszlę... na włosy twoje podniesione
Strachy ciemnymi — jak Jehowa wionę,
Podniosę — dotknę — zjeżę — i zapalę.
Tęczową poszlę Oceanu pręgę,
Skruszę ją jak łuk... Kometom rozkażę
Brać na się hełmy rycerzy — i twarze,
Moc wywoływać z ciebie i przysięgę,
Aż jak Bóg w ducha uwierzysz potęgę.
Nawet dzisiaj, w czasach, kiedy Polska odzyskała swoje granice, redefiniowane brutalnie w XX wieku, słowa narodowego wieszcza budzą emocje i skłaniają do refleksji. Czy pobudzeni wiarą wierzymy jeszcze w moc ducha? Czy spadające komety przybierające twarze rycerzy przemawiają do nas tak, jak do pokoleń wychowanych w wiekach od XVII do XIX na wzorcach, wśród których miles christianus i heroina chrześcijańska w sposób szczególny kształtowały drogi wyborów i aspiracji? Czy w końcu pojęcia te są jeszcze dla nas w ogóle czytelne? Na te i inne pytania poszukujemy ciągle odpowiedzi, czego wyrazem jest konferencja wpisująca się w obchody setnych rocznic: zwycięstwa nad bolszewikami oraz urodzin św. Jana Pawła II. Na spotkaniu naukowym pragniemy przypomnieć także postać hetmana Stanisława Żółkiewskiego ze względu na uchwałę Sejmu RP, ustanawiającą rok 2020 rokiem dowódcy zwycięskiej bitwy pod Kłuszynem. Z jego testamentu pochodzi też pomysł tytułu konferencji. Hetman pisał w nim odnośnie pochówku m.in.: „A jeżeliby we Wołoszech, albo gdzie za granicą śmierć P. Bóg przysłał, tamże pogrześć grzeszne ciało moje, a na temże miejscu mogiłę wysoką usuć; nie dla ambicji jakiej tak mieć chcę, ale żeby grób mój był kopcem Rzeczpospolitej granic, żeby się potomny wiek wzbudzał do pomnożenia i rozszerzenia granic Rzeczpospolitej”. Zorganizowany z udziałem młodzieży szkolnej i akademickiej panel dyskusyjny „Etos – gra czy droga? pozwoli na skonfrontowanie treści wystąpień ułożonych w bloki tematyczne: Rycerz chrześcijański w historii polskiej kultury, Granice Rzeczypospolitej – u źródeł wartości cywilizacji europejskiej; Bitwa Warszawska – rola cudu w polskiej historiografii; Jan Paweł II 1920-2005 – potrzeba świętych w dziejach narodu polskiego; oraz 5) Świadectwa najnowszych dziejów Polski za granicą – problemy czy możliwości. Teksty z konferencji zostaną opublikowane w 2021 roku.
Plastyczny wizerunek łuku triumfalnego, przygotowany specjalnie na potrzeby konferencji, przesycony został treścią, stanowiącą tło znaczące podejmowanych tematów. Zwieńczają go alegorie Viktorii, po bokach której umieszczono Wiarę i Męstwo. Nad łukiem widnieje znany napis Si Deus nobiscum, quis contra nos (Jeśli Bóg z nami, któż przeciw nam), wyryty nad bramą wjazdową na zamek królewski na Wawelu, zaprojektowaną przez Bartłomieja Berrecciego. Jej architektura stała się podstawą stworzenia projektu graficznego, wzmacniając przekaz symboliczny, odnoszący się do czasów kształtowania się tego wszystkiego, co nazywamy dziś polską kulturą. Łacińska sentencja, będąca niegdyś dewizą polskiego państwa, uzupełniona została dwoma innymi cytatami po bokach, przypominającymi wrażliwość językową ludzi żyjących w czasach, kiedy łacina była językiem polskich elit. Po lewej stronie czytamy słowa: Necessitas in loco, spes in virtute, salus in victoria (potrzeba w miejscu, nadzieja w męstwie, zbawienie w zwycięstwie), utrwalone jako zdanie z mowy hetmana Stanisława Żółkiewskiego, wygłoszonej do żołnierzy przed bitwą pod Kłuszynem w 1610 roku. Po prawej widnieje zaczerpnięta od rzymskiego dramaturga Publiliusza Syrusa refleksja moralna, że zwycięża podwójnie ten, kto w godzinie triumfu sam siebie pokona: Bis vincit qui se vincit in victoria. Poniżej tych napisów umieszczono myśli św. Jana Pawła II oraz kardynała Stefana Wyszyńskiego na temat znaczenia wiary w polskiej historii i kulturze. U dołu zamieszczono fragmenty wyjęte z testamentów: Stanisława Żółkiewskiego oraz ks. Ignacego Skorupki, bohatera bitwy warszawskiej. W symbolice łuku tryumfalnego koncentrujemy się najczęściej na treściach, jakie wykuto, postawiono lub zawieszono na jego architekturze. Zaproponowana grafika pozwala na uchwycenie tego, co zazwyczaj umyka w analizie tej symbolicznej konstrukcji. Chodzi o to, że sam łuk zaznacza w przestrzeni pewną przekraczaną granicę. Tym samym sam w sobie jest jedynie symbolicznie zaznaczonym etapem drogi, która się nie kończy, ale dokądś prowadzi. W przeciwnym razie sam łuk byłby jedynie alegorycznym zwieńczeniem jakiejś opowieści należącej tylko do przeszłości. Dlatego też poza łukiem nie ma jakiejś pustki, ale przestrzennie zdefiniowana symboliczna droga rzymska, z których najbardziej znaną jest via Appia. Ta zbudowana z woli Appiusza Klaudiusza Ślepego, jedna z najstarszych dróg rzymskich, nazywana przez samych Rzymian regina viarum (królowa dróg), u człowieka wychowanego na wartościach, jakie niesie ze sobą cywilizacja Zachodu, ma ogromne znacznie. Jest bowiem nierozłącznie związana z Wiecznym Miastem, i choć napisał mu epitafium Mikołaj Sęp-Szarzyński, słusznie zauważył, że do „dziś w Rzymie zwyciężonym Rzym niezwyciężony”. To na tej drodze rozegrała się legendarna scena przywołana przez Henryka Sienkiewicza, w której pytanie quo vadis Domine? (dokąd zmierzasz, Panie?) zadaje uciekający z Wiecznego Miasta apostoł Piotr spotkanemu na trakcie apijskim Chrystusowi. Siłę tego pytania rozumie każdy, kto w korzeniach klasycznych i chrześcijańskich potrafi dostrzec to wszystko, co dla kultury zachodniej jest najważniejsze nie tylko w przeszłości, ale również w przyszłości. Dlatego też w czasach podporządkowania Polski reżimowi sowieckiemu, czasach rozpoczynających się przemian społecznych, ekonomicznych i kulturowych Ignacy Wieniewski, polski filolog klasyczny, opublikował w Londynie niewielką książkę, którą uznać można za rodzaj manifestu: Powrót na Via Appia.(1951). Stawanie na tej drodze to nic innego jak zmierzanie do pewnej granicy duchowych i kulturowych aspiracji. Po złożeniu ciała Jana Pawła II w podziemiach Watykanu miejsce spoczynku papieża z Polski, obwołanego świętym Kościoła powszechnego, stało się symboliczną granicą dążeń wielu Polaków, dla których potęga ducha i wiary nie utraciły znaczenia. Bez tych ostatnich nieczytelne jest pragnienie przypominania Europie znaczenia zwycięstwa w bitwie warszawskiej w 1920 roku. Niemożliwe jest też zrozumienie tych, którzy we współczesnym świecie dostrzegają mistyczną walkę pomiędzy siłami dobra i zła, gdzie linia konfliktu zarysowana jest w myśleniu domagającym się orientacji w przestrzeni, jaką są granice nie tyle państw, co wartości. W swoim znanym wierszu opatrzonym tytułem „Substancja” Zbigniew Herbert dokonał znaczącej analizy ludzi budujących łuki triumfalne. Jak pisze poeta:
Ani w głowach które gasi ostry cień proporców
ani w piersiach otwartych poniechanych na rżysku
ani w dłoniach dźwigających zimne berło i jabłko
ani w sercu dzwonu
ani pod stopami katedry
nie zawiera się wszystko
ci którzy toczą wózki po źle brukowanym przedmieściu
i uciekają z pożaru z butlą barszczu
którzy wracają na ruiny nie po to by wołać zmarłych
ale aby odnaleźć rurę żelaznego piecyka
głodzeni – kochający życie
bici w twarz – kochający życie
których trudno nazwać kwiatem
ale są ciałem
to jest żywą plazmą
dwoje rąk do zasłaniania głowy
dwoje nóg szybkich w ucieczce
zdolność zdobywania pokarmu
zdolność oddychania
zdolność przekazywania życia pod murem więziennym
giną ci
którzy kochają bardziej piękne słowa niż tłuste zapachy
ale jest ich na szczęście niewielu
naród trwa
i wracając z pełnymi workami ze szlaków ucieczki
wznosi łuk triumfalny
dla pięknych umarłych
Także organizatorzy konferencji postawili „pięknym umarłym” łuk triumfalny. Akt ten niech usprawiedliwia spostrzeżenie, że przyszło nam żyć w czasach, które nie wydają się nam ani piękne, ani bohaterskie w swoim heroizmie życia. Makieta nieśmiertelności, jaką jest nasza symboliczna brama zwycięstwa, narzuca jednak w myśleniu coś wartościowego poprzez wspomnianą już wizję drogi, z jakiej można zejść, którą można odrzucić, ale wówczas musielibyśmy podjąć wyzwanie sprowadzające się do odrzucenia naszej pamięci. Tylko ten nie zna drogi do domu, kto utracił pamięć. Powrót do miejsca zamieszkania nie może być jednak postrzegany jako wyraz regresu, cofnięcie się w jakimś rozwoju, głoszonym przez trybunów współczesności. Budowanie triumfalnych łuków ma sens tylko wtedy, kiedy ostatni z nich nie jest już wspomnieniem „pięknych umarłych”, ale własną, zbudowaną z czynów świadczących o potędze ducha i wiary, bramą do wieczności.
Mirosław Lenart
La forza dello spirito e della fede: quali frontiere?
Polonia 1920-2020
L’impatto delle parole che compongono il titolo della presente riflessione non consente di provare subito uno specifico disagio semantico derivante dall’insieme di concetti proposto. Solo dopo un attimo ci chiediamo se la forza dello spirito e della fede possa avere delle frontiere, dei limiti? In fondo, in ciascuno di questi termini singolarmente vi è nascosta una certa infinità, più percettibile che derivante dalla difficoltà di formulare una definizione nominale, cioè di tracciare, mediante il linguaggio, un confine di una certa realtà, il che corrisponde al latino definire composto dalla particella de e finis, cioè fine, confine, limite.
D’altra parte, ci rendiamo conto che senza il concetto di confine non siamo in grado di pensare a cose che sono particolarmente importanti per noi, quali il corpo, che è il primo confine tangibile tra ciò che è essenzialmente mio e il mondo che mi circonda, o il concetto astratto di libertà che senza definirne i limiti diventa la sua caricatura. Infine, il confine è di particolare importanza per un uomo cresciuto nella cultura di una nazione che cerca il suo giusto posto nel cuore dell’Europa, una nazione che vanta alle spalle una storia di confini in continua evoluzione, e che, inoltre, è in grado di mantenere la sua identità anche quando i confini tracciati sulla mappa cessano di esistere.
La parola che dà una dimensione positiva a una certa oscillazione di significati avvertibile nel titolo è la forza. Lo spirito e la fede, intrinseci alle peculiarità dell’esistenza umana, è nella parola “forza” che trovano la loro elevazione, un potere speciale per conferire a tutto ciò che è di più prezioso in noi il significato di varcare i confini del tempo e dello spazio, di compiere atti percepiti come sovrumani, memorabili, immortalanti.
Era quella la forza che i poeti vati nazionali richiedevano da una nazione senza confini, esortandola a non cessare nei suoi desideri di perseguire sogni di libertà, impossibile da riconquistare senza fede non solo nelle proprie forze, ma anche in Dio che anima la sua creazione con la forza dello spirito e che attraverso lo spirito dà la forza di lottare alla ricerca della perfezione. Quanto espressivi fossero questi stimoli di pensiero ed entusiasmo per le persone che vivevano in un paese smembrato da confini stranieri, il cui territorio era determinato dalla memoria e dalla speranza, lo possiamo capire leggendo una delle poesie di Juliusz Słowacki, che invocava la forza dello spirito nei posteri:
Con tutta la mia forza d’animo ti invoco,
O postero ... con lo stendardo di vita;
Se necessario, ti forzerò con un incantesimo,
con il potere che ho e che non uso.
Spiriti riuniti sulla roccia del Golgota
invierò ... contro i tuoi capelli increspati
per paura dell’oscurità: come Geova soffierò,
Solleverò – toccherò – scompiglierò – ed accenderò.
Cresta arcobaleno dell’Oceano invierò,
la schiaccerò come un arco… alle comete ordinerò
di indossare elmi e volti da cavaliere,
di tirarti fuori la forza e un giuramento,
finché come Dio nella forza d’animo non crederai.
Ancora oggi, in un’epoca in cui la Polonia ha riconquistato i propri confini, brutalmente ridefiniti nel corso del Novecento, le parole del poeta vate nazionale suscitano emozioni e provocano riflessione. Crediamo ancora nella forza dello spirito, mossi dalla fede? Le comete cadenti che assumono le sembianze di cavalieri hanno per noi lo stesso significato che per le generazioni cresciute dal XVII al XIX secolo su modelli, tra i quali il miles christianus e l’eroina cristiana avevano plasmato in modo particolare scelte di vita ed aspirazioni? Queste nozioni sono per noi ancora comprensibili? Siamo costantemente alla ricerca di risposte a queste e ad altre domande, e tale ricerca si riflette anche nel convegno che segna il centenario della vittoria sui bolscevichi e della nascita di S. Giovanni Paolo II. Durante l’incontro scientifico, vorremmo inoltre ricordare la figura dell’etmano Stanisław Żółkiewski vista la mozione parlamentare della Camera dei deputati della Repubblica di Polonia, con la quale si è deciso di dedicare il 2020 alla memoria del comandante della vittoriosa battaglia di Kłuszyn. La stessa idea del titolo del convegno è tratta dalla sua ultima volontà. L’etmano Żółkiewski, parlando in essa della sua sepoltura, scrisse, tra l'altro: “E se Dio mandasse la morte in Valacchia o altrove all’estero, venga il mio corpo peccaminoso sepolto lì e sul posto della sepoltura venga innalzato un tumulo alto; non è per una qualche ambizione che voglio che così sia, ma perché la mia tomba sia un tumulo ai confini della Repubblica delle Due Nazioni, in modo che i posteri sorgano per moltiplicare i territori ed espandere i confini della stessa”. Il tavolo di discussione organizzato con la partecipazione di giovani permetterà di confrontarsi con il contenuto degli interventi organizzati per blocchi tematici: 1) Cavaliere cristiano nella storia della cultura polacca, 2) Confini della Repubblica (Rzeczpospolita): alla fonte dei valori della civiltà europea; 3) Battaglia di Varsavia: il ruolo di un miracolo nella storiografia polacca, e 4) Giovanni Paolo II 1920-2005: il bisogno di santi nella storia della nazione polacca; 5) Testimonianze della storia recente della Polonia all'estero: problemi o opportunità? Inoltre, nell’ambito del convegno, sarà organizzato un tavolo di discussione con la partecipazione di studenti delle scuole e dell’università, intitolato “L’ethos: gioco o strada da percorrere?”. Gli interventi tenuti durante i convegno verranno pubblicati nel 2021.
L’immagine artistica dell’arco trionfale, preparata appositamente per il convegno, è satura di contenuti, costituendo uno sfondo significativo per i temi trattati. L’arco è coronato da allegorie della Vittoria con la Fede e il Coraggio sui fianchi. Sopra l’arco leggiamo la famosa iscrizione Si Deus nobiscum, quis contra nos (Se Dio è con noi, chi sarà contro di noi), incisa sopra il portone d’ingresso al castello reale di Wawel, progettato da Bartolomeo Berrecci. La sua architettura è diventata la base per la creazione del progetto grafico, rafforzando il messaggio simbolico riferito ai tempi in cui si è formato tutto ciò che chiamiamo ‘cultura polacca’. La massima latina, che un tempo era il motto dello stato polacco, è stata integrata con altre due citazioni sui lati, che ricordano la sensibilità linguistica delle persone vissute ai tempi in cui il latino era la lingua dell’élite polacca. Sul lato sinistro si leggono le parole: Necessitas in loco, spes in virtute, salus in victoria (necessità sul posto, speranza nel coraggio, salvezza nella vittoria), tramandate come frase del discorso dell’etmano Stanisław Żółkiewski, pronunciato ai soldati prima della battaglia di Kłuszyn nel 1610. A destra, si vede una riflessione morale tratta dal drammaturgo romano Publilio Siro secondo cui vince due volte chi vince se stesso nell’ora del trionfo:Bis vincit qui se vincit in victoria. Sotto queste iscrizioni si notano i pensieri di S. Giovanni Paolo II e del cardinale Stefan Wyszyński sull’importanza della fede nella storia e nella cultura polacca. In calce si leggono estratti dei testamenti di Stanisław Żółkiewski e del p. Ignacy Skorupka, l’eroe della battaglia di Varsavia. Nel simbolismo dell’arco trionfale ci si concentra molto spesso sul contenuto scolpito, collocato o appeso sulla sua struttura. Il progetto grafico proposto permette invece di cogliere tutto ciò che di solito sfugge all’attenzione durante l’analisi di tale costruzione simbolica. Si tratta del fatto che l’arco in sé segna un certo confine valicabile nello spazio. Quindi, di per sé, è solo una tappa simbolicamente segnata di un viaggio che non termina, ma conduce da qualche parte. Altrimenti, l’arco stesso sarebbe solo il culmine allegorico di una storia che appartiene solo al passato. È per quello che non c’è alcun vuoto sullo sfondo dell’arco, ma una simbolica strada romana definita nello spazio. La più famosa delle strade romane è via Appia, costruita per volere di Appio Claudio Cieco, una delle più antiche strade romane, chiamata dai romani regina viarum (regina delle strade), che per un uomo educato ai valori portati dalla civiltà occidentale ha una valenza fondamentale. È inestricabilmente legata alla Città Eterna, e sebbene Mikołaj Sęp-Szarzyński le avesse scritto un epitaffio, notò giustamente che “oggi nella Roma sconfitta Roma è invincibile". Fu lungo quella strada romana che si svolse la leggendaria scena rievocata da Henryk Sienkiewicz, in cui l’apostolo Pietro, in fuga dalla Città Eterna, pose la domanda quo vadis Domine? (Dove stai andando, Signore?) a Cristo, incontrato in via Appia. Il significato di questa domanda è chiaro per chiunque sia in grado di vedere nelle radici classiche e cristiane tutto ciò che è di più importante per la cultura occidentale non solo nel passato, ma anche nel futuro. Pertanto, al tempo della sottomissione della Polonia al regime sovietico e all’inizio dei cambiamenti sociali, economici e culturali, Ignacy Wieniewski, filologo classico polacco, pubblicò a Londra un piccolo libro che può essere considerato una sorta di manifesto: Il ritorno in Via Appia (1951). Mettersi su questa strada non è altro che cercare di avvicinarsi a un certo limite di aspirazioni spirituali e culturali. Dopo la sepoltura del corpo di Giovanni Paolo II nei sotterranei del Vaticano, il luogo di riposo del Papa polacco, proclamato santo della Chiesa universale, è diventato un confine simbolico delle aspirazioni di molti polacchi, per i quali la forza dello spirito e della fede non hanno perso il loro significato. Senza questi due elementi il desiderio di ricordare all’Europa l’importanza della vittoria nella battaglia di Varsavia del 1920 rimane incomprensibile. È anche impossibile capire chi nel mondo moderno percepisce la lotta mistica tra le forze del bene e del male, dove la linea del conflitto si delinea nel pensiero che richiede l’orientamento nello spazio, costituito non tanto dai confini degli Stati quanto dei valori. Nella sua famosa poesia intitolata Sostanza, Zbigniew Herbert ha offerto un’analisi significativa delle persone che costruiscono archi trionfali. Come scrive il poeta:
Non è nelle teste che l’ombra tagliente dei vessilli spegne
né nei petti squarciati abbandonati nella stoppia
né nelle mani che portano uno scettro freddo e un globo
né nel batacchio della campana
né sotto i piedi della cattedrale
che tutto si racchiude
quelli che spingono i carri in un sobborgo mal pavimentato
e che scappano dall’incendio con una bottiglia di borscht
che tornano alle rovine non per chiamare i morti
ma per trovare il tubo della stufa di ferro
affamati - amanti della vita
schiaffeggiati - amanti della vita
che difficilmente possono essere considerati un fiore
ma sono un corpo
ossia un plasma vivente
due mani per coprirsi la testa
due gambe per fuggire veloci
la capacità di procurarsi il cibo
la capacità di respirare
la capacità di tramandare la vita sotto le mura della prigione
periscono
quelli che amano le belle parole più delle untuose fragranze
ma per fortuna ce ne sono pochi
la nazione perdura
e tornando con i sacchi pieni dalle vie di fuga
erige un arco trionfalev per i bei morti
Anche gli organizzatori del convegno hanno eretto un arco trionfale ai “bei morti”. Che questo atto venga giustificato da un’osservazione che viviamo in tempi che non ci sembrano né belli né eroici nella dimensione di eroismo di vita. Tuttavia, il plastico dell'immortalità, che è la nostra porta simbolica alla vittoria, impone qualcosa di prezioso nel nostro pensiero attraverso la già citata visione di una strada che si può abbandonare, che si può respingere, ma in tal caso dovremmo affrontare la sfida derivante dal rifiuto della nostra memoria. Non conosce la strada di ritorno a casa solo chi ha perso la memoria. Il ritorno a casa, tuttavia, non può essere percepito come un’espressione di regresso, come una regressione sulla strada di sviluppo proclamata dai tribuni della contemporaneità. Costruire archi trionfali ha senso solo quando l’ultimo di essi non è più un ricordo dei “bei morti”, ma la nostra porta verso l’eternità, costruita dai fatti che testimoniano la forza dello spirito e della fede.